Co tu dużo mówić – po prostu uwielbiam sex, więc gdy tylko znalazłam portal, na którym można znaleźć przystojnego pana, z którym można nie tylko pofiglować, ale też nieźle się na tym ustawić, oczywiście, że weszłam w sponsoring. Nie chcę budować typowego związku, bardziej interesują mnie spotkania w konkretnym celu i właśnie sex sponsoring daje mi taką możliwość. Jestem po prostu dziewczyną premium dla facetów z klasą.
Bawię się w spotkania sponsorowane już od paru ładnych lat i wiem, jak wstawiać sex anonse, żeby dobrze się zareklamować. To taki mój mały sekret – poza panami, z którymi się spotykam, nikt nie wie, co tak naprawdę robię. Nie żebym się wstydziła – taka tajemnica dodaje pikanterii. Opowiem wam o jednej z moich ostatnich przygód…
Od moich panów oczekuję wyrafinowanych prezentów – perfum, biżuterii, wyjazdów. Niedawno jednak mój sponsor zaproponował mi wyjście na masaż tao. Wiadomo, że masaże erotyczne to super sprawa, szczególnie te z happy endem, ale masaż tantryczny to coś zupełnie innego, niż cokolwiek, czego doświadczyliście.
Mój sponsor, Robert, jest bardzo zadbanym mężczyzną po 40-tce. Mógłby spokojnie być modelem. Dlatego gdy weszliśmy do pokoju, w którym miał odbyć się masaż, a on zdjął szlafrok, poczułam, że to będzie bardzo relaksujące popołudnie w otoczeniu pięknych ludzi. Pokój oświetlały świece, w tle grała łagodna muzyka. Masażystki, których specjalnością jest właśnie masaż tao, poprosiły nas o położenie się na stole do masażu i zrobiły nam najpierw bardzo odprężający masaż pleców, pośladków i nóg ze specjalną, rozgrzewającą oliwką. Całe napięcie w ciele mnie opuściło i byłam zdecydowanie gotowa na więcej.
Następnie odwróciliśmy się na plecy, a masażystki rozebrały się i weszły na stół. Kolejna część masażu to ocieranie się naoliwionym ciałem o ciało osoby masowanej. Strasznie podniecił mnie widok małej azjatyckiej masażystki ślizgającej się piersiami po klatce piersiowej, brzuchu i penisie Roberta; jemu też się to wyraźnie podobało, bo stał już na baczność.
Moje doznania też były kosmiczne. Twarde, naoliwione sutki masażystki, jej jędrne pośladki i zręczne dłonie drażniły moją rozgrzaną skórę. Przywierały do moich piersi, ramion, brzucha; jej dłonie poszukiwały miejsc, które dadzą mi największą przyjemność. Jestem pewna, że przeżyłam wtedy orgazm bez ani jednego dotknięcia miejsc intymnych…
Ale i one nie były ostatecznie zaniedbane. Masażystki przeszły płynnie do stymulacji miejsc erogennych – nazywa się to masaż lingam albo masaż yoni, w zależności od płci osoby masowanej. Wtedy odleciałam już kompletnie – cała moja świadomość skupiła się na mojej pulsującej cipce, którą masażystka zręcznie pieściła, doprowadzając mnie raz po raz na granicę rozkoszy. Kątem oka widziałam, że Robert jest w podobnej ekstazie, mimo że masażystka nie wykonywała typowego handjoba, a raczej powoli i bardzo dokładnie głaskała jego jądra, penisa i całą okolicę. Masaż lingam obejmuje też okolice odbytu – przy odrobinie otwartości może to być bardzo ekscytujące, co widziałam po minie Roberta.
Na koniec masażu, kiedy już osiągnęliśmy wielokrotnie szczyt rozkoszy, masażystki zaprosiły nas pod prysznic. Wspólnie zmyliśmy pachnącym mydłem oliwkę; Robert skupił się szczególnie na mojej pupie, którą uwielbiał; wiedziałam, że następnym razem wypróbuję to, czego nauczyłam się podczas masażu…